No i okazało się, że moja przygoda z szyciem nie skończyła się na roletach. Wczoraj uszyłam poduchę na krzesło. Od dawna marzyłam o takiej, jednak muszę przyznać, że ceny interesujących mnie poduszek w sklepach internetowych są kosmiczne.
W pokoju Kajetana stoi krzesło, które z praktycznego punktu widzenia musi tam stać, nie jest jednak zbyt ładne. Postanowiłam nadać mu nowy image ;) Trochę materiału, sporo nerwów, heroiczna walka z maszyną, kolejna refleksja z serii "szycie jest skomplikowane"- i jest! Poduszka, że ach! :)
Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny, komentarze i maile. To moja siła napędowa. Gdyby nie Wasze ciepłe słowa prawdopodobnie skończyłabym przygodę z blogiem dawno temu...
Serdeczności! :)