Halo, halo!
witajcie po urlopie (tzn.moim urlopie).
Niektórzy mówią "Nie ma jak w domu" , "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej", "Home sweet home"......a ja.... po stokroć zgadzam się powyższym :)
Nasz wypoczynek minął błyskawicznie! Tak jest zawsze, prawda? super ludzie, super miejsce i czas ucieka nie wiadomo kiedy... żal odjeżdżać, żal się żegnać......ale zaraz, przecież wracamy do domu . I pomimo tego, że przez cały rok marzymy o wyjeździe, biadolimy "że cały czas tylko dom i dom" to w rezultacie okazuje się, że jest to najwspanialsze miejsce na świecie! Uwielbiam do niego wracać :) i do chatki było mi tęskno......
Zaraz po powrocie - zbyt zmęczona wypoczynkiem- wzięłam pod pędzel dwie komody :)
Wiem, że to już było. Szarości i biel to stały element shabby chic i uwielbiam je - wybaczcie więc moją monotematyczność :)
Po powrocie, choć nie był nas zaledwie osiem dni, miałam wrażenie że ogród koło chatki "zarósł". Skąd te słoneczniki? przed wyjazdem ich chyba nie było?:) Stęskniona napstrykałam parę zdjęć.
....tak, nie ma jak w domu:)
Serdeczności!!!