Ach, miałam takie plany na dzisiaj związane z moimi robótkami. Półka, tablica, wieszak wszystko to na mnie czeka......myślałam, że zabiorę się za to w weekend, ale dostaję gości i jedyne miejsce w którym muszę dzisiaj się wykazać to kuchnia. Tak więc wpadłam tutaj tylko na chwilę.
Były sobie dwa kredensy sosnowe (właściwie to nie do końca kredensy). Przyszła wielka woda i kredensy zalała.
O, tak zalała
Dwa lata po powodzi wzięłam się za nie ostro. I służą dalej:)
Jeden stoi w mojej "babcinej" altanie. Przerobiłam go metodą shabby chic, na środkowym froncie decoupage, nawet zasłonki uszyłam i to ręcznie:)
a drugi w jadalni
zamiast szybek zamontowałam siatkę hodowlaną, która świetnie pasuje do okuć (siatkę mocowałam zszywaczem tapicerskim).
Na dolnych frontach zrobiłam transfer, tylko niestety jest dość niewyraźny. Robiłam go w pionie i widocznie nie docisnęłam zbyt mocno. Poza tym to był chyba jeden z pierwszych transferów na drewnie jaki robiłam - teraz już jestem wprawiona:)
Wracam teraz do kuchni!
Chciałabym, żeby mi coś tak dobrze wychodziło za pierwszym razem. Jak to są troche nieudane transfery, to czekam na te udane :)
OdpowiedzUsuńMetodą prób i błędów dojdzie się do ideału!:)czasami jest przy tym trochę nerwów i płaczu ;)
OdpowiedzUsuńPiekne sa :))Musze sprobowac transferu na mojej kuchennej szafie po babci z lat 50tych. Ale najpierw czeka mnie dlugie szlifowanie grubej warstwy farby. Na bazie swojego doswiadczenia, jak sie do tego zabrac? ;)
OdpowiedzUsuńJakich farb uzylas do swoich kredensow?
pozdrawiam cieplutko:)
Dziekuje za emaila :))
OdpowiedzUsuń